Ostatni tydzień września przyniósł ze sobą nieuniknioną zapowiedź jesieni zamieniając ulice miast w potoki brei i pesymizmu, ja natomiast łapiąc się kurczowo ostatniego wdechu lata przywołuję w pamięci utwór, który napastował internet już od końca czerwca towarzysząc mi wiernie od tamtego czasu, a teraz szczęśliwie rozjaśniając nawet najbardziej szare wieczory.
Londyńczyk Deadboy znany już ze swojego guilty pleasure dla przesłodkich wokali r'n'b tym razem wziął pod warsztat smętną balladę Drake'a nagraną razem z Alicią Keys pochodzącą z jego debiutanckiego albumu. Kojąca dla zmysłów melodia pianina przerywana skrzypiącym dźwiękiem przetartej płyty winylowej jest tym co tworzy ten track zjawiskowym w swojej prostocie. Deadboy idąc o krok dalej pozbywa się Drake'a z Drake'a, a tworzy coś niby żywcem wyjętego z fantazji sennej biorąc wokal Alicii w wyższe obroty, zapętlając i dzieląc standardowym housowym bitem 4x4 całość utworu. Na tym właściwie jego praca się kończy, ale przecież nie zawsze więcej znaczy lepiej. Cały myk kryje się w ascetycznej budowie tego remiksu, w którym do woli możemy pasać rozpływając się w chipmunkowym śpiewie pani Keys. Już niebawem nakładem Well Rounded Records ujrzy światło dzienne w kompilacji Cash Antics Vol 2.
8/10
27 September 2010
Autor: ban o 8:18 PM